Niestety pogoda u nas okrutna mimo, że dzisiaj zaczyna się irlandzka wiosna. Serio! Nawet dziecię moje, ucząc się o porach roku jako wiosenne miesiące wymienia: February, March, April.
Wyjątkowo zimny ten pierwszy dzień wiosny. Wiatr wieje z siłą małego huraganu. Na zachodnim wybrzeżu potężny sztorm i podtopienia- siła i niszcząca moc oceanu...Nieokiełznany żywioł...
Oczywiście nie byłam naocznym świadkiem zniszczeń, jakich dokonał wiatr i sztorm. Fotografie pochodzą z FB (Galway Independent).
Dzisiaj również jest dzień patronki Irlandii- Św. Brygidy. Raz tylko udało mi się być w tym dniu w kościele, gdzie wręczono mi krzyż Św. Brygidy, zrobiony z zielonych kłączy nieznanego mi pochodzenia.
Kiedyś uczęszczaliśmy z Miśkiem na kurs angielskiego (organizowany przy szkole podstawowej dla rodziców uczniów- taka metoda nauczania języka jest tutaj bardzo popularna), który prowadziła emerytowana zakonnica Brida. Brida była doświadczona w nauczaniu języka angielskiego, ponieważ tą właśnie dziedziną zajmowała się na misjach, gdzie spędziła pół swego życia. Na jednych z zajęć tuż przed 1 lutego przeprowadziła krótki kurs plecenia krzyża Św. Brygidy. A robi się to tak:
Krzyż Św. Brygidy ma ochraniać dom przed wszelkimi złymi rzeczami przez następny rok. Jaka jest geneza powstania krzyża Św. Brygidy? Jedna z legend mówi, że Św. Brygida odwiedziła pewnego razu umierającego wodza klanowego, poganina. Kiedy modliła się za niego, mimowolnie splatała różne gałązki w formę krzyża. Człowiek ów dowiedział się od niej o znaczeniu tego symbolu chrześcijaństwa, nawrócił się i został przed śmiercią ochrzczony.
Inna legenda mówi, że Św. Brygida w dzieciństwie, będąc pasterką owiec i bydła, wyplatała tajemnicze krzyże, które do dziś są czczone w Irlandii jako święte.
Mimo, że wiosna podobno zawitała już do Irlandii, jeszcze naocznie jej nie widać. Bywały takie lata, że już na początku lutego następował wysyp kwitnących żonkili. Zarówno w parkach, ogródkach jak i na pasach zieleni rozzdzielających jezdnię pojawiały się wręcz żółte dywany utkane z tych jaskrawych kwiatów. W tym roku jeszcze na to musimy poczekać...i to niestety czuję, że dość długo.
Miło jest w taką okropną, sztormową pogodę zaszyć się w domu, pod ciepłym pledem i słuchać jak wiatr gwiżdże za oknem...Ale ale...co za dużo to niezdrowo. Dlatego też dla zdrowotności ;-) udaliśmy się na niespodziewane zakupy do ulubionego sklepu czyli Ikei. W zasadzie to nie miał być wypad zakupowy, a jedynie obiadowy. W piątek zadzwoniła A. z pytaniem czy nie zjedlibyśmy z nimi obiadu w Ikei. Maleństwo przepada za meatballs, mashed potatos and gravy- sztandarowym daniem Ikejowskiej restauracji. Misiek i ja też lubimy tamtejsze "żarełko". Stać przy garach mi się zanadto nie chciało, udaliśmy się więc na wspólny obiad ze znajomymi do Ikei. Skusiłam się na grzybowe ravioli i polecam gorąco. Pyszne! Sos z prawdziwych leśnych grzybów- kurek i podgrzybków. Baaardzo dawno nie jadłam świeżych (mrożonych?) prawdziwych grzybów pachnących lasem- nie licząc oczywiście suszonych prawdziwków na Wigilię, ale suszone to kompletnie inna bajka.
A, że byliśmy już w Ikei to jakże to tak wrócić do domu z pusta ręką...
Tak więc zjedliśmy smacznie i tanio, pokonwersowaliśmy ze znajomymi, dzieci pobawiły się w chowanego, a potem udaliśmy się na zakupy. W zasadzie myślałam tylko o dywaniku do pokoju Maleństwa, ale jak zwykle skończyło się na kilkunastu bardziej i mniej potrzebnych rzeczach.
Dywanik do pokoju Maleństwa (zdj. ze str. ikea.ie) |
Kartonowe pudełka na szpargały Maleństwa (zdj. ze strony ikea.ie) |
Oczywiście Lulka jako pierwsza musiała je wypróbować. |
Wieszak do przedpokoju (zdj. ze strony ikea.ie) |
A w domu czekała na nas dobra wiadomość! Kamil Stoch wygrał w Willingen! Mimo, że jestem kibicem naszych skoczków z dwojga: zawody w Willingen czy zakupy w Ikei zdecydowanie wybrałam Ikeę.
I na zakończenie nowe kartki z "Postcrossing" . W ostatnim tygodniu nastąpił istny ich wysyp. Najwięcej kartek nadeszło z Holandii aż trzy, dwie z Niemiec, jedna z Rosji, jedna z Turcji i jedna z Tajwanu.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :-)
Witam niedzielnie :-D Bardzo ciekawy post nam zaserwowalas :-)
OdpowiedzUsuńMoze i wczoraj pogoda odstraszala od opuszczania domowych pieleszy, ale za to dzis jak najbardziej zacheca do spacerku :-)
Straszne to co dzialo sie w Galway :-/ Slyszalam w radio, ze sytuacja w county Cork podobna :-/
Sliczne kartki dostalas i zakupy widze udane :-)
Pozdrawiam serdecznie i zycze milego dzionka
Hej Agato! Dziękuję za miły komentarz. Dzisiaj pogoda śliczna ale od jutra znowu podobno wraca deszcz i irlandzka szaruga :-(. A kartki w zasadzie są mojego dziecięcia bo to ona bawi się w Postcrossing, ale obie się cieszymy z każdej otrzymanej kartki ;-).
UsuńPozdrawiam i życzę słonecznego popołudnia.
Wizyty w Ikei tak się właśnie kończą:) Uwielbiam takie tradycje regionalne,nadają tożsamość i koloryt,cudny krzyż,pierwszy raz widzę:)
OdpowiedzUsuńIkea zdradliwa jest...to fakt. Kiedyś wybrałam się tylko po żarówki do lampy, a wyszłam z pełnym koszem zakupów :-).
UsuńA Irlandię kocham między innymi właśnie za folklor, legendy, zwyczaje, muzykę i tańce, że nie wspomnę o otwartych, miłych ludziach.
Pozdrawiam gorąco z wietrznego dzisiaj Dublina :-)