Translate

piątek, 22 stycznia 2016

Augustowskie noce:-)

Dziś kolejny powrót do wakacyjnych wspomnień:-)
Moje rodzinne miasto Augustów...To o nim śpiewała Maria Koterbska...Co prawda nie rozumiem dlaczego znalazła muszelkę nad Wigrami, opowiadając o augustowskich nocach :-) ale to szczegół. Jeśli ktoś spędzał wakacje w Augustowie to wie, ze jezioro Wigry znajduje się za Suwałkami czyli jakieś 40 km od Augustowa. Augustów otaczają jeziora Necko, Białe, Sajno, Studzieniczne. Ciekawe dlaczego nie znalazła tej muszelki nad Neckiem? Prawdopodobnie dlatego, że się nie rymowało :-)))
Co roku z przyjemnością powracam do Mojego Miasta i do Moich Bliskich, którzy w Augustowie mieszkają. Jakie to cudowne choć raz w roku poczuć się dzieckiem i młodszą siostrą ;-) Tak mogę poczuć się tylko w moim rodzinnym domu w obecności moich rodziców i siostry :-)
W Augustowie czuję bliskość natury. Nasze spacery nad Kanałem Augustowskim, wycieczki za miasto, wylegiwanie się na plaży, a nawet przesiadywanie na balkonie dają przyjemny relaks i odpoczynek- nie odczuwam tego tak intensywnie w żadnym innym miejscu na świecie. Tutaj ładuję swoje akumulatory na cały rok :-)
Zbiera się na burzę...chłodzimy się na balkonie :-)
Wychowałam się nad jeziorem. Już jako siedmiolatka biegałam z koleżankami na dziką plażę na wyspie za augustowskim tartakiem na Lipowcu. Na plaży zwykle byli miejscowi, czasami trafiała się garstka wczasowiczów.
Dziś..."już nie ma dzikich plaż..." jak śpiewała Irena Santor :-). Na augustowskiej plaży miejskiej w wakacje dość tłoczno, ale mimo to całkiem przyjemnie (no może poza śmieciami powszechnie pozostawianymi przez plażowiczów).
W 2015r. obchodzono setną rocznicę powstania I Pułku Ułanów Krechowieckich, który stacjonował w Augustowie przed I wojną światową.
I Pułk Ułanów Krechowieckich im. Płk. Bolesława Mościckiego miał duży wpływ na życie Augustowa. Stacjonujący tu pułk wywodził się ze szwadronu Legionu Puławskiego, walczącego u boku Rosjan już w 1915r., a jego kadrę stanowili kresowi ziemianie. Ułani walczyli pod Lwowem, zajmowali Pomorze, brali udział w  wyprawie kijowskiej i bitwie pod Komarowem. Po sprowadzeniu się do Augustowa podnieśli rangę miasta.
W ramach jubileuszu można było odwiedzić zrekonstruowane obozowisko kawalerii, obejrzeć umundurowanie i wyposażenie ułana oraz uposażenie konia. Na plaży miejskiej odbył się również pokaz musztry kawalerii oraz jazdy konnej.
Trochę czasu spędziliśmy na basenie miejskim sąsiadującym z blokiem moich rodziców. Maleństwo podszlifowało swoje umiejętności pływackie. Przy mojej niewielkiej pomocy nauczyła się całkiem nieźle pływać, naprawdę to lubi,a nurkowanie to jej pasja :-). Misiek miał okazję poćwiczyć w wodzie i zrelaksować się w jacuzzi. Nie ukrywam, że woda jest również moim żywiołem (jak to z wodnikiem bywa) z nie lada przyjemnością więc spędzałam czas na basenie.

Podczas pobytu w Augustowie udało mi się spotkać z niewidzianą od lat  12 czy nawet 14 koleżanką. Tak się złożyło, że i Ona zawitała (zza oceanu) w rodzime strony w tym samym czasie co ja :-). Nasze dzieci się polubiły od pierwszego wejrzenia, a my nie mogłyśmy się nagadać :-).
Nigdy bym nie przypuszczała, że tak nas losy rozrzucą po świecie...

Mieliśmy też okazję bawić się na koncercie Golec uOrkiestra. Zawsze miałam słabość do góralskiego folkloru i muzyki i zawsze Golców lubiłam. A szołmeni z nich naprawdę świetni bo...nawet Maleństwo ich polubiło ;-), a "Słodycze" to hit który chętnie sobie do dziś podśpiewuje...
Największą radość sprawiła mi jednak bliskość rodziny, nasze wieczorne Polaków rozmowy przy wódeczce, wspólne wyjazdy za miasto- po prostu bycie razem. Tego mi potrzeba...
Mój dom jest na szmaragdowej wyspie, ale mój dom rodzinny to miejsce, do którego wracam najchętniej...
Karczmę Starożyn odwiedzamy co roku. Fajne miejsce, świeża rybka i ładna okolica. Kilka metrów dalej śluza Paniewo na Kanale Augustowskim (ale o tym innym razem)
Swojskie klimaty...w karczmie Starożyn.
Maleństwo w akcji.
Kwintesencja wakacji...Radość życia :-)))
Odpoczęłam, naładowałam akumulatory, nabrałam mocy...Tego mi było potrzeba... na dalsze trudne miesiące...

Do zobaczenia niebawem :-)






5 komentarzy:

  1. Noo... łezka w oku mi się zakrecila, i na sercu jakoś cieplutko, bo my też cieszymy się na każdy Twój przyjazd. Te spotkanie, wyjazdy, pogaduchy ladują też moje akumulatory i dziś fajnie miec tę swiadomosc że mlodsza siostra cieszy się że ma starszą siostrę :) i czuje że jest i dzieckiem. Dziękuję Ci za przypomnienie ubiegłych wakacji i czekamy na tegoroczne. A wakacje już za ...5 miesięcy czyli jakieś 150 dni.:) Do zobaczenia. Twoja Sis:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i rozczuliłaś mnie normalnie... Ty to jesteś...;-) Czekam już na wakacje, na ciepełko i słońce i- najważniejsze- spotkanie z Wami.Skoro to 150 dni to można by falę na centymetrze zrobić i odcinać każdego dnia ;-) Pozdrowionka cieplutkie :-*

      Usuń
  2. Witaj! Pozwolę sobie na krótką refleksję na temat Augustowa, bo od dłuższego czasu śledzę Twojego bloga i ten wpis szczególnie przypadł mi do gustu. Bo ja też jestem Augustowianka i opis moich rodzimych miejsc bardzo mi się podoba. Jak cudna jest opowieść o silnych wiezach rodzinnych. Piękne miejsce, piękne zdjęcia i piękne wspomnienia. Z życzeniami wszystkiego najlepszego czekam na ciąg dalszy. Twoja wierna czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Miło mi bardzo. Mam nadzieję, że wciąż będziesz tu zaglądać. Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń
  3. ...rodzina...rodzina...rodzina...najważniejsza w tym pędzącym świecie...
    ...również czekamy z utęsknieniem...
    Alexandra

    OdpowiedzUsuń