Translate

piątek, 29 stycznia 2016

Wakacyjne wspomnienia czyli zdobywamy krainę Andersena. Roskilde i Odense

Roskilde to niewielkie miasto na wyspie Zelandia, oddalone od Kopenhagi o jakieś 30 km.
Od 980 do 1443 roku Roskilde było stolicą Danii. We wczesnym średniowieczu miasto było centrum intelektualnym Danii oraz jednym z największych miast w Europie północnej. Po przeniesieniu stolicy do Kopenhagi miasto straciło swą rangę.
Od 1972 roku Roskilde jest miastem uniwersyteckim, gdzie kształci się ponad 9 tysięcy studentów duńskich i zagranicznych.
My do Roskilde zajrzeliśmy po drodze, po to aby zwiedzić niezwykłą, monumentalną, przepełnioną historią katedrę.
Nie wiem jak to się stało, ale nie mam zdjęcia katedry z zewnątrz choć jestem przekonana, że taka fotografia była przeze mnie zrobiona. Cóż...sorry. Zdjęcie poniżej zapożyczyłam z netu.
Żródło tutaj klik
Katedra w Roskilde została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Dzieje katedry sięgają X wieku. W jej miejscu Harald Sinozęby wybudował drewniany kościół. Po tej budowli nie odnaleziono jednak żadnych śladów, a informacje o jej istnieniu pochodzą z kronik niemieckiego kronikarza Adama z Bremy. Pierwszy murowany kościół zbudowano w XI wieku. Świątynia osiągnęła swój obecny wygląd po przebudowach dokonanych w XII i XVII wieku.
Katedra jest budowlą trójnawową, wypełnioną kaplicami z różnych okresów historycznych.


Ołtarz główny został zbudowany w Antwerpii w 1560 roku.
Wiekowymi i ciekawymi eksponatami w katedrze są organy z 1554 roku oraz freski z XV i XVI wieku.
Katedra w Roskilde jest najważniejszym kościołem grobowym duńskich monarchów. Spoczywaja tu prochy 39 królów i królowych Danii.
W prezbiterium za ołtarzem głównym możemy odnaleźć gotycki grobowiec królowej Małgorzaty I, a za nim barokowe, bogato zdobione nagrobki z białego marmuru XVII i XVIII wiecznych duńskich monarchów.
Podczas przygotowywania zdjęć do publikacji, okazało się, że za wiele ich w katedrze nie zrobiłam, a i jakość tych które zrobiłam pozostawia wiele do życzenia. Na nic się zdały poprawki komputerowe. Niektóre po prostu nie nadają się do publikacji i tyle. Szkoda...:-(

Naszym kolejnym przystankiem w drodze do...(nie powiem dokąd bo zdradziłabym temat kolejnego posta) było Odense czyli miasto Andersena. Zanim jednak tam dotarliśmy musieliśmy pokonać kolejny most.
Most Storebeltsbroen Położony jest nad cieśniną Wielki Bełt i łączy wyspy Zelandię i Fionię. Oczywiście znowu niebywałe wrażenie jazdy przez otwarte morze i... kolejny dość duży wydatek...bo koszt przejazdu to jakieś 40 € (nie pamiętam dokładnej kwoty). Trzeba się jednak jakoś przedostać z wyspy na wyspę więc wyjścia nie ma :-), a poza tym wierzcie- wrażenia z przejazdu warte są tych 40 € :-)))

Poza tym, że  Odense to miejsce urodzenia Hansa Chrystiana Andersena jest również jednym z najstarszych duńskich miast, a liczy sobie 1000 lat...tak tak...:-)
W Odense można zwiedzić wiele zabytkowych obiektów: Zamek, Kościół Joanitów i muzeów: Muzeum Sztuki Fionii, Muzem Kolei i oczywiście Muzeum Hansa Christiana Andersena. Jako, że byliśmy w Odense przejazdem wybraliśmy jeden obiekt i rzecz jasna było to Muzeum Andersena :-)

Muzeum stworzono w domu w którym poniekąd (nie jest to do końca pewne) Andersen przyszedł na świat.
Gdybyśmy mieli tylko trochę więcej czasu... W budynku obok muzeum znajduje się kraina baśni. To istny raj dla dzieci- mogą przenieść się do baśniowego świata, przebierać się, malować. Odbywają się tu również przedstawienia na podstawie baśni Andersena.
W naszych podróżach czas to towar deficytowy. Wszystko mamy zaplanowane, a i tak zawsze wychodzimy poza limit. Dlatego też mimo smutku Maleństwa zwiedziliśmy tylko Muzeum Andersena.
W muzeum możemy odnaleźć wiele pamiątek po pisarzu: zdjęcia, listy, rysunki, wycinanki, a nawet- co nas bardzo rozśmieszyło- sztuczną szczękę :-)))
Pan Andersen wita :-)
Wycinanki autorstwa pisarza...
...i jego szkice....
...oraz sztuczna szczęka.
Okazuje się, że Andersen miał wiele ukrytych talentów. Jego szkice i kunsztowne wycinanki robią wrażenie.
Łóżko tylko dla prawdziwej księżniczki wprost z "Księżniczki na ziarnku grochu"
Andersen urodził się w najbiedniejszej dzielnicy Odense. Jego ojciec był z zawodu szewcem, a matka praczką.
Urodził się w niewielkim domku. Rodzina zajmowała pomieszczenie o wielkości zaledwie 18 metrów kwadratowych. Matka Andersena była analfabetką i alkoholiczką (alkoholizm był przyczyną jej śmierci)
Dom, w którym urodził się pisarz
Wnętrze domu Andersena
Wnętrze domu Andersena- warsztat pracy ojca.
W muzeum zgromadzono książki Andersena przetłumaczone na ponad 100 języków. Podobno jedna z nich jest nawet w języku kaszubskim. Ja jej nie widziałam, ale taka informację gdzieś w necie spotkałam :-)
Odense było miłą i pouczającą krótką przerwą w naszej podróży po Danii. Przed nami pozostało jeszcze kilkadziesiąt kilometrów podróży do...a o tym już niebawem.

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

2 komentarze:

  1. Aj, aj... i ponownie wspaniała opowieść wakacyjna rodem z najwspanialszych baśni. To rzeczywiście raj dla dzieci. Bardzo chciałabym być tam z Wami. Gratuluję podróży. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam Twoja Sis:)
    Ps. Najciekawszy okaz - sztuczna szczęka :)))

    OdpowiedzUsuń