Translate

czwartek, 18 grudnia 2014

Zatrzymane w czasie. Z choinką w tle.

Zatrzymane w czasie czyli... zdjęcia... czarno białe, wiekowe,trochę podniszczone, dotykane przez kolejne pokolenia... Zdjęcia z historią...z tajemnicą...z uśmiechem...z łezką w oku.
W cyklu "Zatrzymane w czasie" chciałabym Wam pokazać zdjęcia z moich zbiorów :-). Niektóre z nich pochodzą z albumu moich dziadków, inne z albumu moich rodziców, jeszcze inne odnalezione w albumach kuzynów. Nie są to zdjęcia baaaardzo stare. Najstarsze jakie posiadam pochodzą z lat 40-tych XX wieku.

Dzisiaj świąteczne wspomnienia... a w nich....
...Moja  Siostra na przykład ;-). Myślę, że zdjęcie zostało wykonane w  1968 lub 1969 roku podczas zabawy choinkowej w przedszkolu. Moja siostra to ta dziewczynka w samym środku- blondyneczka ze wzrokiem skierowanym w lewo (pewnie wypatrzyła Mikołaja ;-)

To zdjęcie jest w posiadaniu naszej rodziny zaledwie od kilku miesięcy. Pewnego dnia Moja Siostra spotkała na osiedlu, na którym mieszka swoją przedszkolankę (tę uśmiechniętą na zdjęciu). Rzecz jasna Pani Przedszkolanka nie rozpoznała swojej podopiecznej, ale Moja Siostra rozpoznała swoją Panią Przedszkolankę i odezwała się do niej. I tak od słowa do słowa...spotkały się na kawce i Pani Przedszkolanka wręczyła Mojej Siostrze to zdjęcie :-)

Nie do wiary, ale rozpoznaję niektóre dzieci ze zdjęcia mimo, że obecnie są... pięćdziesięciolatkami.
Ta uroczo zawstydzona dziewczynka to...ja we własnej osobie :-). Zdjęcie zrobiono w 1977r. A miałam wówczas lat 6 prawie... Pamiętam dokładnie ten dzień, a to z powodu wieeeelkiej gafy jaką wówczas popełniłam.
W naszej parafii zorganizowano tak zwaną religię przedszkolną. Po niedzielnej mszy, w salce katechetycznej na tyłach kościoła, dzieci nie chodzące jeszcze do szkoły, mogły uczestniczyć w zajęciach z religii. Zajęcia prowadziła siostra Maria, którą dzieci bardzo lubiły. Siostra Maria nosiła czarny habit, była bardzo sympatyczna, wesoła, ładnie śpiewała i jako dziecko wyobrażałam sobie, że tak właśnie mogłaby wyglądać Matka Boska :-)
Nie wiem co we mnie wstąpiło podczas świątecznego spotkania z Mikołajem. Zawsze byłam dość poważnym i rezolutnym dzieckiem, a tu nagle wyskoczyłam z takim tekstem... Moja Mama nie była wtedy ze mnie dumna...
Mikołaj poprosił, żebym powiedziała wierszyk albo zaśpiewała piosenkę a ja na to, że nie- nie zaśpiewam ani nie będę recytować. "A dlaczego???"- drążył dalej Mikołaj, "Bo nie..."- ja mu na to z tymi spuszczonymi niewinnie oczkami, "A może jednak?"- próbował nakłonić mnie Mikołaj, a ja mu na to: "Nic nie powiem ani nic nie zaśpiewam, bo mnie niczego siostra nie nauczyła". Miałam na myśli Moją Siostrę Rodzoną-bo to od niej zwykle uczyłam się takich rzeczy jak wierszyki czy piosenki (nie uczęszczałam niestety do przedszkola), ale wszyscy zrozumieli, że chodziło mi o siostrę Marię...No plama jak ta lala.

Pamiętam, że po powrocie do domu Moja Mama przeprowadziła ze mną poważną rozmowę i kazała moje siostrze natychmiast nauczyć mnie jakiejś piosenki lub wierszyka, bo wieczorem w miejscowym Domu Kultury miałam spotkać Mikołaja raz jeszcze tego dnia-  na choince zorganizowanej przez zakład pracy Mamy.  Żeby więc nie zawieść Świętego Mikołaja, jak również Mamy, Taty i Siostry, pół dnia ćwiczyłam piosenkę o Nowym Roku:
"Przez śnieżyce, przez zamiecie,
Poprzek wiele dróg i mórz,
Idzie Nowy Rok po świecie
Do nas także przyszedł już..."

 Oczywiście tylko pierwsza część tego klipu to piosenka, o której mówię :-)
A tak wygląda dziewczynka, która już umie zaśpiewać Mikołajowi ;-) Może to kwestia fryzury? ;-)

I ostatnie świąteczne zdjęcie (niezbyt historyczne) zrobione... Maleństwu w przedszkolu Eola Og, kiedy było jeszcze prawdziwym Maleństwem (4 lata). Zdjęcie jest naklejone na kartkę i zafoliowana. Na odwrocie umieszczono maleńkie odciski rączek i stópek naszego dziecięcia- uroczy prezent dla rodziców na wieczną pamiątkę.

"Tylko fotografie nie liczą się z czasem
pokazują babcię jak chudą dziewczynkę
z wiosną na czerwonych gałęziach wikliny
jej piłkę przed pół wieku i wróble jak liście
jej warkoczyk tak wierny jak anioł prywatny
jej skakankę jak prawdę bez łez i pożegnań
biskupa w krótkich majtkach na wysokim płocie
fotografie najchętniej ocalają dziecko
wolą uśmiech niż ostre dogmatyczne niebo
również serce co się dyskretnie spóźniło
pokazują wakacje bezlitosne lato
z psem spotkanie pomiędzy pszenicą i owsem
zwłaszcza gdy życie ucieka jak balon
i ślimak chodzi z domem swym bezdomny
kamień z twarzą królewską który nie skamieniał
przed dworem co się spalił siostry cieknie w pasie
dowcipne choć zegarek im płakał na rękach
wspomnienie 6 klasy stygnące jak perła
z dyrektorem jak z ssakiem niewinnym pośrodku
umarł nie zmartwychwstał by odejść jak człowiek
staw pożółkły jak topaz i żabę z talentem
kiedy szczygieł z ogrodu przenosi się w pole
nawet trawę co zawsze wykręci się sianem
krajobraz co już przeszedł dawno w geografię
i oczy już za wielkie by stać je na rozpacz"
                                                                                                
                                                                                        Ks. Jan Twardowski "Stare fotografie"

Pozdrawiam cieplutko.

2 komentarze:

  1. Och! Siostro! Ty jak już napiszesz coś, to napiszesz. Wspomnienia piękne, rzewne i śmieszne jednocześnie. Na zdjęciu z przedszkola miałam 5 lat, dziś też na początku 5.. a jakby to było wczoraj. Z radością wspominam tę piosenkę "której Cię podobno nie nauczyłam" śliczna. A maleństwo prawdziwie Anielskie. Kocham Cię za te teksty do rozmyślań wstawiane na koniec opowieści. Pozdrawiam ... Twoja Sis)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przysięgam, że od tamtego czasu w ogóle się nie zmieniłaś (może poza fryzurą i nakryciem głowy ;-)
      Cudne są takie stare zdjęcia, jeszcze piękniejsze...wspomnienia.
      Aaaa....i jeszcze...chyba nie miałam okazji Ci podziękować więc... dziękuję, że nauczyłaś mnie wtedy tej piosenki ;-). Pozdrowionka :-*

      Usuń