Translate

czwartek, 22 sierpnia 2013

Migawki z Bawarii.

Tak więc kontynuując wątek poprzedniego posta, obudziliśmy się po południu i cudne widoki ujrzeliśmy przez okno hotelowe... Alpy w chmurach, ładna, cicha okolica...
Kilka słów o hotelu. Zamieszkaliśmy w Hotelu Alpina na skraju miejscowości Inzell. Miejscowość znana jest fanom łyżwiarstwa szybkiego, ponieważ odbywają się tutaj Mistrzostwa Świata w tym sporcie.
Wracając do hotelu- polecam. Cena przystępna, warunki bardzo dobre. Oczywiście nie jest to hotel czterogwiazdkowy więc nie ma co liczyć na luksus. Budynek stylowy, pokój duży z podwójnym łóżkiem, rozkładana kanapa dla dziecięcia naszego, kącik wypoczynkowy, kącik jadalny, część kuchenna wyposażona w kuchenkę elektryczną, lodówkę, komplet naczyń i akcesoriów kuchennych, duża łazienka z prysznicem, parking bezpłatny.
Pierwszego popołudnia (jako, pół dnia spędziliśmy w łóżku odsypiając naszą szaloną jazdę) udaliśmy się na wycieczkę statkiem po jeziorze Chiemsee (zwanym też bawarskim morzem, gdyż podobnie jak na morzu występuje tu zjawisko przypływów i odpływów).

Na jeziorze znajdują się dwie wyspy Herrenchiemsee i Frauenchiemsee. Z racji dość późnej, jak na rozpoczęcie wycieczki pory, nam udało się jedynie zwiedzić (i to dość pobieżnie) tę pierwszą. Rejs statkiem trwał około 10 minut. Na wyspie znajduje się replika Wersalu (w nieco skromniejszej formie) zbudowana z inicjatywy króla Ludwika II Bawarskiego zwanego też Szalonym. Inwestycja nie została ukończona z powodu przedwczesnej śmierci króla.
Do zamku wiedzie asfaltowy deptak przez las (około 2 km). Można również skorzystać z przejazdu bryczką. My wybraliśmy spacer i... omal nie zostaliśmy pożarci przez komary. Serio, jakiś wysyp nastąpił czy akurat moment rozmnożenia. Sama pochodzę z Mazur, gdzie komary dają się we znaki ale tutaj zaatakowały nas ze wzmożoną siłą.
Niestety wewnątrz zamku zakaz robienia zdjęć. A szkoda... Najbardziej chyba utkwił mi w pamięci wymyślony przez króla samonakrywalny się stolik (taki jak w bajce "Stoliczku nakryj się")... Na prawdę nie dziwią mnie przydomki króla (oprócz Szalonego nazywano go również Bajkowym Królem).
W pałacu wszelkie udogodnienia dla osób niepełnosprawnych (to tak a propos małżonka mego, który porusza się z pomocą chodzika na kółkach i trudno mu jest wspiąć się czy zejść ze schodów): podjazdy, winda, pani przewodnik, która cierpliwie na nas czekała wraz z resztą grupy.
Niestety pogoda nam nie dopisała. Padało niemalże przez cały pobyt na wyspie. W związku z tym również zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca. Myślę, że w promieniach słońca wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
Na zewnątrz bajeczne fontanny.

Na wyspie znajduje się również klasztor z VIII wieku. Niestety był już zamknięty :-(. Zrobiłam jedynie kilka fotek.


Pierwszy dzień naszych bawarskich wakacji zakończyliśmy w regionalnej gospodzie zajądając pyszną kolację (a właściwie późny obiad) popijając piwkiem z lokalnego browaru.
C.d.n
A tymczasem pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz