Translate

poniedziałek, 20 stycznia 2014

O tym co Maleństwo lubi najbardziej.

Maleństwo jest naszym oczkiem w głowie choć nie mogę powiedzieć, że ją rozpieszczamy. Cóż...może jestem nieco staroświecka, ale nie jestem zwolenniczką bezstrestowego wychowania. Kiedy trzeba- karcę. Nie raz Maleństwo klapsa dostało i żyje, i ma się dobrze. Generalnie Maleństwo grzecznym dziecięciem jest i nie sprawia rodzicom wielkich kłopotów- przynajmniej na razie (nie daj Boże, żeby była tak zbuntowana jak ja we wczesnej młodości). Mam z Maleństwem świetny kontakt. Zawsze przychodzi do mnie ze swoimi małymi i dużymi problemami i radościami. Nigdy mnie nie okłamała. Nie kręci, kiedy coś nabroi tylko mówi wprost co się stało.
Niestety, to mnie przypadła w naszej rodzinie rola tzw. "złego policjanta". To ja karcę, wyznaczam kary, nie raz krzyknę i klapsa dam, a mimo to Maleństwo zawsze przychodzi do mnie ze swymi problemami i podkreśla: "Tylko nie mów tacie". Akurat tego zdrozumieć nie mogę, bo tata to typowy obrońca uciśnionych. To on czasami przytula Maleństwo w momencie, kiedy należy jej się kara albo wielka bura i jeszcze grozi mi palcem (co mnie wkurza niesamowicie). Mimo to mam tacie nie mówić, jeśli Maleństwo nabroi lub ma problemy (w tajemnicy jednak wyznać muszę, że Misiek zarówno o dobrych jak i złych rzeczach jest powiadamiany na bieżąco).
W związku z tym, że jesteśmy z Maleństwem tak blisko sądziłam, że znam dziecię moje na wylot. I tutaj niejednokrotnie się rozczarowałam. Na przykład ostatnio w kinie.
W trakcie ferii świątecznych poszliśmy do kina na film "Walking With Dinosaurs" 3D. Swoją drogą film polecam gorąco (zwłaszcza w 3D). Wydawałoby się, że Maleństwo zadowolone było. Film o dinozaurach (Maleństwo lubi tego rodzaju tematykę), fajne efekty w 3D, pouczający i również dydaktyczny.
Jak dla mnie (czytaj: starej matki niemalże pamiętającej  dinozaury) film świetny. Maleństwo również po obejrzeniu zadowolone było (zacznijmy od tego, że Maleństwo rzadko kiedy nie jest zadowolone).
W sobotę natomiast zrobiłyśmy sobie babski wypad do kina. W związku z tym, że Maleństwo jest fanką wszystkiego co związane jest z Moshi Monsters (ma kolekcję figurek, gra w grę komputerową Moshi Monsters, słucha piosenek Moshi Monsters) sama zaproponowała mi film oczywiście o  Moshi Monsters.
Jeśli miałabym porównywać oba filmy- "Walkintg With Dinosaurs" wygrałby bezapelacyjnie.
Okazuje się, że Maleństwo lepiej bawiło się na "Moshi Monsters: The Movie". Żeby to się tylko bawiło- przeżywała ogromnie- całą sobą- przygody bohaterów, powiem więcej płakało prawdziwymi łzami nad losem Mr Snoodle- swojej ulubionej postaci- który został wyrzucony przez złego czarownika z wagonika kolejki linowej (oczywiście Mr Snoodle jako główny bohater filmu nie zginął śmiercią tragiczną, a wręcz przeciwnie-uratował się, a  nawet uratował wszystkich pozostałych uczestników niebezpiecznej przygody).

Mr Snoodle we własnej osobie.
Po wyjściu z kina Maleństwo stwierdziło (ku mojemu zdziwieniu): "Wiesz mamo? "Walking With Dinosaurs" to był fajny film, ale mnie się o wiele bardziej podabał ten o Moshi Monsters." Oops...A ja prawie zasnęłam w trakcie seansu... Cóż różnica pokoleń i... gustów ;-)
Ale w końcu to nie mnie ma się film dla dzieci od lat 6 podobać, a Maleństwu ;-)
Od lat Maleństwo jest wierne Kucykom Pony i ma ich nie małą kolekcję. Bawi się nimi, czesze je, przebiera, znajduje filmy na YouTube i... wciąż naciąga mnie na nowy egzemplarz konika. Od Mikołaja rónież dostała zestaw: zamek + księżniczka Celestia czy Twilights Sparkle (prawdę mówiąc nie rozróżniam tych postaci), z którego cieszyła się bardziej niż z pozostałych prezentów.


Dwa lata temu dziecię nasze rozpoczęło naukę gry na pianinie. Wirtuozem nie jest i nie jest to naszym marzeniem, ale lubi grać- choć nie poświęca wystarczająco czasu na ćwiczenia. My z kolei również nie naciskamy na nią, nie stoimy z kijem nad głową i nie karzemy grać gam. Sugerując się opinią nauczyciela muzyki- Maleństwo powinno dziennie spędzać od 20 do 30 min ćwicząc grę na pianinie. Maleństwo  nie poświęca aż tyle ;-) czasu na ćwiczenia. Powiem więcej- bywają dni kiedy Maleństwo nawet nie tknie klawisza. I choćby dlatego właśnie Arturem Rubinsteinem nie będzie ;-).

Oprócz tego maleństwo kolekcjonuje wszystko co podobne jest do kota. Jest posiadaczką koszulek z wizerunkiem kota, torebki z kotem, kosmetyczki w kształcie kota, kilku książek o kotach, pluszaków- kotków, figurek kotków i nie pamiętam czego jeszcze.



To tylko drobny fragmencik kociej kolekcji ;-)
Oczywiście najważniejszym i najbardziej drogocennym egzemplarzem kociej kolekcji Maleństwa jest Lulka ;-).
Lulki ulubione miejsce- dekoder w pokoju Maleństwa.
Maleństwo lubi czytać. Od niedawna próbuje z  nieco bardziej "skomplikowną" lekturą- mam na myśli książki z mniejszą ilością obrazków, a większą ilością treści. Podsunęłam jej "Pippi Langstrumpf"- jedną z ulubionych książka mojego dzieciństwa. Maleństwo również zachwycone. 
Czy wiecie, że po fińsku ten tytuł brzmi Peppi Pitkätossu (Kiedy nasza znajoma Półfinka nam to zakomunikowała- poplułąm się ze śmiechu. Czy tylko ja mam głupie skojarzenia?)
Pozostałe  książki czekają na swoją kolej.
Aha... zapomniałabym  jeszcze o "Postcrossig". To na prawdę fajna zabawa. I dla mnie i dla Maleństwa to nie lada frajda. Wyszukujemy osoby, czytamy jakie kartki chcą otrzymywać, oglądamy ich ulubione na "ścianie kartkowej", potem wspólnie szukamy odpowiedniej kartki, pomagam Maleństwu w napisaniu kilku słów do odbiorcy, Maleństwo kupuje samodzielnie znaczek na poczcie, nakleja i wrzuca do skrzynki. A potem... z  niecierpliwością czeka na kartki z różnych stron świata. Na razie otrzymała cztery.
Jest jeszcze wiele rzeczy, które lubi Maleństwo. Lubi rysować, kolorować, jeździć na flickerze, pływać, spotykać się z koleżankami, surfować w internecie, grać w "Monopol" i "Scrabble" i gry komputerowe. Uwielbia czekoladę co niestety w jej przypadku jest zgubne- a ma to niestety po mamusi :-(- i zarówno pupa jak i brzusio rosną. 
Powiedziałabym, że jest na prawdę niewiele rzeczy, których Maleństwo nie lubi. Czego więc Maleństwo  nie lubi? Warzyw (oprócz ziemniaków)- i to mnie martwi; owoców (z wyjątkiem obranego ze skórki jabłka)- i to też mnie wcale nie cieszy; obcinania paznokci (woli obgryzanie)- i to mnie denerwuje.
Przed chwilo zapytałam: "Maleństwo, a czego ty nie lubisz tak najbaaaardziej na świecie".
"Najbardziej nie lubię kiedy wy walczycie"- odpowiedziało Maleństwo (mając na myśli nasze kłótnie). 
I...aż mi się głupio zrobiło....

Pozdrawiam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz