Translate

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Party Noworoczne z PALS

Od 8 czy 10 lat jesteśmy czynnymi członkami (ależ to brzmi...) Grupy Wsparcia Młodych Parkinsoników (tak to by się mniej więcej tłumaczyło). Prawdą jest, że młodzi Parkinsonicy wcale młodzi już nie są, ale kiedyś byli. To osoby, które choroba dopadła w młodszym niż regulamin nakazuje wieku (generalnie choroba parkinsona atakuje osoby starsze- po 60 roku życia; osoby przed 40 rokiem życia to rzadkie przypadki a przed 30 to bardzo rzadkie przypadki).
Kiedyś spotkania były częściej- teraz odbywają się mniej więcej raz na kwartał. Takim spotkaniom towarzyszą prelekcje specjalistów zajmujących się leczeniem  choroby Parkinsona, spotkania z osobami związanymi w jakiś sposób z tą chorobą, jak również nauczycielami tańca (teraz nawet są organizowane specjalne kursy tańca dla Parkinsoników, ponieważ taniec jest świetną formą rehabilitacji), instruktorami jogi, fizjoterapeutami, psychologami. Jest to również okazja do spotkania towarzyskiego, podzielenia się doświadczeniami i nawiązania znajomości. Lubimy chodzić na te spotkania i staramy się uczestniczyć w każdym z nich.
Raz do roku w okresie okołoświątecznym organizowane jest spotkanie świąteczno- noworoczna. W ciągu ostatnich bodajże 3 lat zwykle odbywa się w tym samym lokalu- Goat Grill. To chyba dość popularne miejsce w Dublin 14, bo zawsze jest tu niesamowity tłok. Na szczęście my mamy swoją własną salę- tylko dla nas.

Zdjęcie nie jest najlepszej jakości (robione z telefonu przy najgorszej z możliwych irlandzkiej pogodzie)

Nie wiem czemu przed budynkiem stoją te słonie, konie i drogowskazy skoro restauracja nosi nazwę Goat Grill???
Jedzenie dają tu pyszne, atmosfera jest niezwykle sympatyczna, jest muzyka na żywo i wspólne śpiewy (my oczywiście odpadamy, bo oprócz piosenki o legendarnej Molly Malone nie znamy żadnych tutejszych powszechnie znanych piosenek biesiadnych) oraz loteria (fantami są przedmioty, które każdy przynosi ze sobą), którą najbardziej ekscytuje się Maleństwo.
Chocolate brownie....
....to to co Maleństwo lubi najbardziej ;-)

Homemade apple pie ciepłe i z bitą śmietaną (i jak tu zachować dietę ;-)
Mimo, że w tym roku (wyjątkowo) frekwencja była dość niska- około 20 osób tylko- miło spędziliśmy czas. Śpiewów co prawda nie było, ale muzyka na żywo i owszem- banjo, skrzypce i irlandzki folklor.


Chciałam nagrać chociaż jeden utwór, ale w gwarze rozmów nie miało to większego sensu. No i oczywiście bez tańców w kółeczko się nie obyło :-). Nie uwieczniłam tego momentu bo sama w kółeczku próbowałam wykicać coś na kształt irlandzkiego tańca ;-).
No i w tym roku wyjątkowe szczęście mieliśmy w loterii... Chyba dlatego, że Maleństwo było losującą "sierotką" (można by nawet sądzić, że to jakiś spisek był, bo w sumie zebraliśmy 7 fantów).
Nasze szczęśliwe kupony loteryjne.....
....oraz łupy czyli wygrane fanty ;-)))
Maleństwo najbardziej zadowolone z "bulgoczącej" lampy. Prawdę mówiąc mnie ona nie zauroczyła (powiedziałabym, że wręcz przeciwnie), ale ważne, że Maleństwo się cieszy ;-)))

Mnie za to ucieszyła książka- album o Grace Kelly, z pięknymi fotografiami.
Oprócz tego jesteśmy bogatsi o: zegarek dziecięcy sztuk 1, czekoladki miętowe opakowanie 1, zestaw SPA opakowanie 1, zawieszka- choinka srebrna z miejscem na fotografię sztuk 1, perfuma- miniaturka flakonik 1, kupon do Tesko wartość 10 euros :-).
Następne spotkanie z Grupą Wsparcia prawdopodobnie dopiero wiosną. Miło będzie się znowu spotkać ;-).

Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz