Translate

czwartek, 16 października 2014

Aaa..kotki dwa!!!

Stało się...Mamy kotki dwa. Wahaliśmy się dość długo zanim podjęliśmy decyzję...Co ja mówię...wahaliśmy się...To ja się wahałam. Maleństwo aż piszczało na samą myśl o drugim kotku, a Misiek jej wtórował. No tacy już oni są- jabłko od jabłoni daleko nie upada- jak to mówią ;-)

Najpierw Maleństwo zostało poddane próbie ognia i wody ;-) przez miesiąc miała zajmować się Lulką to znaczy karmić ją, bawić się z nią i zmieniać żwirek w kuwecie. Starała si jak mogła...dumna z Maleństwa jestem. Za to Misiek...normalnie jak dziecko, co kilka dni mi mówił o tym żebyśmy wzięli kotka już... teraz...bo znalazł jakąś super okazję na portalu ogłoszeniowym.

O dziwo byłam konsekwentna i mimo pokus Miśka, przetrwałam miesiąc i nie uległam. W końcu widząc starania Maleństwa zdecydowałam, że warto spróbować, bo po pierwsze Maleństwo będzie szczęśliwe, a po drugie Lula, ktora czasami się nudzi będzie miała towarzystwo.

Oczami wyobraźni już widziałam jak w Lulce budzi się instynkt macierzyński, jak tuli maleńkie kociątko w swoich łapkach i jaka przyjaźń wielka kwitnie między nowym koteczkiem, a naszą pupilką.
Na ty zdjęciu nasza Lula wygląda jak demon, a to tylko światło flesz odbiło się w jej bursztynowych oczach ;-)
 I na wyobraźni się skończyło... Lulkę nowy domownik zwyczajnie irytuje, ale też...bez nowego domownika żyć nie może. Kiedy tylko mała, którą Kiki nazwaliśmy, zniknie jej z oczu zaraz zaczyna jej szukać, kiedy mała śpi przychodzi, żeby ją obwąchać- czasem też skubnąć za ucho.
A to mała zadziora Kiki
A Kiki mimo, że tak słodko wygląda też niezłą zadziorą jest. Nie da przejść spokojnie Lulce. Podgryza jej ogon albo łapkę, symuluje walkę...No bawić się chce po prostu...Lulka udaje, że nie chce się bawić (choć widzę, że czasami odzywa się w niej młode zabawowe kocię) i uderza małą łapką w głowę. Czasami zaś ich zabawy... nie wiem co o nich myśleć...jakoś groźnie wyglądają. Czytałam jednak, żeby dać im czas i nie ingerować w razie kłótni- oczywiście o ile nie leje się krew.
W związku z tym, że mała nie piszczy rozumiem, że Lula krzywdy jej nie robi.
Mam nadzieję, że to okres przejściowy i wkrótce się polubią, choć  mądrzy znawcy natury kociej twierdzą, że na dwoje babka wróżyła i w przyszłości mogą się jedynie tolerować...

Czas pokaże...

Mała jest przezabawna i skora do szaleństw. Naprawdę potrafi rozbawić, kiedy ma się podły humor.

Maleństwo uwielbia oba koty i dba o nie, bawi się z nimi, karmi i... sprząta kuwetę.
Czy nasza decyzja była właściwa? Na razie myślę, że tak...a jak będzie naprawdę przekonamy się niebawem.

Aaaa...kotki dwa.

Dobranoc ;-)

5 komentarzy:

  1. Kotki superowe :-). Tylko czekać następnego hihihi. Jak już 2 to dlaczego nie 3 ? Misiek bierz się za szukanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie bez przesady ;-) Na trzy koty w życiu się nie zgodzę. Chociaż kto wie... Jakoś brak mi asertywności zwłaszcza w stosunku do mego małżonka i dzieciątka ;-) Zawsze mnie potrafią przekonać do swoich pomysłów (nie zawsze najmądrzejszych). Pozdrawiam :-)

      Usuń
  2. Ależ cudne, małe stworzonko. Widziałam je co prawda już wcześniej ... no ale filmik wspaniały, tak trzyma w napięciu, taki rozwój akcji...aż dech w piersi zapiera. Lula jak prawdziwy przywódca twardo stoi w obronie własnej pozycji ... no po prostu lew. Cieszę się, że maleństwu marzenia się spełniają... i fajno jest bo rzeczywiście takie dwa cudeńka humor potrafią poprawić. Całuski i pozdrowionka. Sis::::))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka Siorko! Też uważam,że się nam koty udały :-) No sama powiedz czy nie są rozbrajające ;-) Lula rzeczywiście czasami przypomina dzikiego kota, kiedy tak dostojnie powoli kroczy, albo przyczaja się do ataku. No a mała wredotą jest i wciąż ją zaczepia, ale dzięki tym awanturkom mamy wesoło :-) Pozdrawiamy gorąco :-*

      Usuń
  3. No tak, są rozbrajające, śliczne i kochane. Całuski:)*

    OdpowiedzUsuń