Translate

niedziela, 5 października 2014

Góry nasze góry...czyli wyprawa w Góry Wicklow

Dziś po cudnej jesiennej pogodzie pozostało już tylko wspomnienie...:-(

Od kilku dni  na przemian wieje albo leje lub też wieje i leje jednocześnie. Tym bardziej cieszy fakt, że wykorzystaliśmy każdy promyk słońca, każdy pogodny dzień  tej jesieni.

W zeszłym tygodniu poszliśmy za ciosem- jako, że Misiek poradził sobie w dolinach Gór Mourne (a teren wcale łatwy nie był szczególnie w Tullymore Forest Park)- i zdecydowaliśmy się zorganizować "wyprawę" w nasze rodzime Góry Wicklow :-)

Wybraliśmy Devil's Glen Forest i około pięciokilometrową trasę Waterfall Walk.
Co prawda nie jest to Wicklow Way ;-) (Wicklow Way to 130  kilometrowy szlak wiodący przez Góry Wicklow. Dla wytrawnych piechurów to jakieś 5-6 dni wędrówki), ale...trasa na miarę naszych możliwości- taki niedzielny rodzinny spacer ;-).

Devil's Glen Forest odkryliśmy już w zeszłym roku przy okazji wyprawy z Maleństwem do Clara Lara (post o wyprawie do Clara Lara możecie znaleźć tutaj klik). Wracając zatrzymaliśmy się na leśnym parkingu i chwilę spacerowaliśmy po okolicy, jednakże nie jechaliśmy w głąb lasu, gdyż przybyliśmy tuż przed zamknięciem bramy- około 5 p.m. Obiecaliśmy sobie jednak, że jeszcze tu wrócimy...i właśnie wróciliśmy.

Rano przygotowałam wałówkę, zapakowałam plecak oraz całą rodzinę do samochodu (z wyjątkiem kota rzecz jasna ;-) i w drogę...

Przejazd z północnego Dublina w Góry Wicklow zajmuje raptem 30 minut. Jechaliśmy oczywiście autostradą M-50, potem kawałek wiejskimi drogami i na koniec leśną drogą- tą którą spacerowaliśmy w zeszłym roku.

Na leśnym parkingu było zaledwie kilka samochodów. Poza tym cisza, śpiew ptaków i zieleń drzew... zaiste miejsce wyciszające, relaksujące czyli... to co tygrysy lubią najbardziej.
Czerwony szlak Waterfall Walk
Stare drzewa i....
...dzika przyroda.
Szlak wiedzie leśną ścieżką. Gęsty drzewostan powoduje lekki półmrok. Czuliśmy się niemalże jak w dżungli :-). 
Podążyliśmy za szmerem wody i w ten sposób zupełnie nieświadomie wybraliśmy alternatywę trasy doliną wzdłuż strumienia.



Musieliśmy zejść krętą ścieżką w dół. Trochę to męczące- szczególnie dla Miśka. Dlatego zatrzymaliśmy się na chwilę odpoczynku nad strumieniem.

Po drodze można spotkać modernistyczne rzeźby z drewna pozostawione w lesie w ramach projektu Sculpture in Woodland.
Rzeźba pt. "Chrysalis"
Rzeźba pt. "Wound"
Nie znam się na sztuce w związku z tym nie będę wypowiadać się na temat napotkanych rzeźb... No może za wyjątkiem"Panoramy", która jako jedyna była dla mnie zrozumiała ;-)
Rzeźba pt. "Panorama"
Po drodze minęliśmy wielu nidzielnych spacerowiczów: rodziny z dziećmi, właściciele z psami, prawdziwi górscy piechurzy (tacy odziani w specjalistyczne buty i z odpowiednim ekwipunkiem w plecaku), grupka w wieku emerytalnym i... wszyscy nas mijali  ;-), a my swoim własnym tempem podążaliśmy do przodu. Nie ważna w tym momencie jest szybkość, ale to że Misiek potrafi, że daje radę...że jesteśmy razem gdzieś w środku Gór Wicklow...
Czy wszystkie Maleństwa chodzą własnymi drogami??? ;-)
Odpoczynek na przydrożnym kamieniu z sentencją: "Look at the dog here. At home she looks old".
Czy to morze w oddali??? Taaaak!
Po drodze napotykaliśmy kamienne plakietki z sentencjami przytwierdzone do skał. Próbowałam znaleźć jakieś informacje na ten temat- niestety informacji takowach brak, więc w zasadzie nie wiem, skąd się takie a nie inne sentencje wzięły i dlaczego tam są :-/ Ma ktoś może jakiś pomysł???
"They say no one has ever drowned here".
"I can see a seahose in the pool"& "In the  distance are the bears ans wolves"
"When we find the ring I'll propose"
"I am running in the dark. All around the eyes of animals glittering"
Po niemalże dwugodzinnym marszu dotarliśmy do celu naszej wędrówki- wodospadu. Widok wodospadu wart był naszego trudu :-)
Maleństwo się relaksuje :-)

Być może na zdjęciu wodospad nie wygląda zbyt okazale, ale uwierzcie, że widok jest na prawdę piękny...

Drogę powrotną pokonaliśmy nieco szybciej. Wracaliśmy inną trasą- równie malowiczą, jednakże nieco trudniejszą- z podejściami. Na parkingu byliśmy 15 minut przed zamknięciem bramy wjazdowej do Devil's Glen...Ufff...na szczęście zdążyliśmy :-)

W Góry Wicklow powracamy dość często, więc pewnie nie jeden jeszcze post będzie opisywał ich uroki...

Tymczasem to tyle...

Pozdrawiam i życzę przyjemnego niedzielnego wieczoru...a jutro znów poniedziałek niestety ;-)


2 komentarze:

  1. O!! Jak pięknie, zupełnie jak w Jurassic Park, krajobrazy nie z tej ziemi. A wytrzymałość Maleństwa, Miska i Twoja godna podziwu. Pozdrawiam Twoja Sis:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sis :-). Pozdrowionka gorącę (mimo, że iście jesienna szaruga za oknem)

      Usuń