Translate

niedziela, 1 września 2013

Pożegnanie lata.

Nieuchronnie nadchodzi jesień...
Wczoraj- z okazji ósmych urodzin naszego dziecięcia (czas biegnie jak szalony, a wydaje się jakbym to wczoraj ją urodziła)  postanowiliśmy wybrać się- w końcu- do funpark'u oddalonego od nas o jakieś 50 km, położonego w malowniczych górach Wicklow, o wdzięcznej nazwie Clara Lara. Wybieraliśmy się tam, prawdę mówiąc,już od kilku lat. W tym roku nawet raz staliśmy przed zamkniętą bramą tego obiektu, a było to dokładnie dzień przed jego co sezonowym otwarciem (pospieszyliśmy się nieco, a nie sprawdziliśmy dokładnie na ich stronie internetowej). Nic się w sumie nie stało, ponieważ park znajduje się bardzo blisko innego znanego i pięknego miejsca (o którym być możekiedyś napiszę)- Glendalough. Tak więc miło spędziliśmy czas w Glendalough.
Tym razem nam się udało. Park jest otwierany tylko w okresie letnim- czyli u nas od 1 maja do 31 sierpnia. Tak więc zdążyliśmy przed zakończeniem sezonu.
Polecam to miejsce wszystkim rodzinkom z nieco starszymi dziećmi. Nasze dziecię całe umoczone, wymęczone i przeszczęśliwe wróciło do domu.
Większość atrakcji, oferowanych przez park, jest związana z wodą- począwszy od skakania po kamyczkach przez strumyk...

...poprzez przeskakiwanie na linie przez mały zbiornik wodny (ze zmiennym szczęściem ;-))...


...pływanie na tratwie...
...i łódką...
...sterowanie modelem jachtu...

...tor przeszkód nad wodą...



...a skończywszy na wodnej zjeżdżalni.

 Sama wypróbowałam zjeżdżalnię...Cóż...może wygląda niepozornie, ale na prawdę miałam pietra. Do bojaźliwych nie należę i generalnie nie straszne mi tyrolki, wspinaczki i parki linowe. Nie mam lęku wysokości ani szybkości, ale tutaj z gardła mego wydobył się dźwięk wcale nie cichy. No...przyznaję się bez bicia- krzyczałam ze strachu. A zjazd zakończyłam pewnym niecenzurowanym słowem. Drugim torem jechało dziecię moje i darło się równie głośno co ja. Obie przeżyłyśmy ;-))). Dodam tylko, że kąt nachylenia zjeżdżalni wynosi 90 stopni i jedzie się w pozycji poziomej  niemalże.
Jeśli dziecko nie przepada za wodą lub nie lubi być mokre znajdzie też lądowe przyjemności. Na przykład plac zabaw z fajnymi, drewnianymi przyrządami.
Pole golfowe do gry w minigolfa.

Tor gokartowy.
Czy wreszcie to o czym każdy chyba marzył w dzieciństwie- domek na drzewie.
 Nad domkiem na drzewie wybudowano jeszcze dwupoziomowy taras, z których można podziwiać całą okolicę. A jest co podziwiać.
Park jest położony w dolinie rzeki w środku lasu.



W parku znajduje się wiele stolików piknikowych i miejsc do grillowania o takich...
...jest też o taaakie grillowisko:

W takich drewnianych domeczkach można zostawić swoje rzeczy- a jest tu ich kilkanaście:
Miejsce dla dzieciaków wspaniałe- zwłaszcza w upalny letni dzień. Dziś w powietrzu czuć już było jesień...Temperatura około 16 stopni, więc mniej przyjemnie. Mimo to ludzi masa. Pewnie wszyscy żegnają lato jak my ;-).
Wracając zatrzymaliśmy się niedaleko miejsca zwanego Devil's Glen.
Niestety było już za późno na zwiedzanie, ale może być to pomysł na naszą kolejną wyprawę.
Za to jeżyny które rosły niedaleko były pyszne, soczyste i słodkie.

Pozdrawiam słodko ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz