To prawda, że świat obecnie- dzięki dostępnym mediom czy środkom transportu- stał się globalną wioską, że mam możliwość w każdej chwili zobaczyć moich rodziców czy siostrę poprzez Skype na przykład, zadzwonić czy przesłać sms-a, ale to nie to samo co być obok, chwycić za rękę czy przytulić się do mamy :-)... Tak... Mimo to, że dawno przestałam być małą dziewczynką lubię się do mamy przytulić. A co...na przytulanie nie ma limitu wiekowego :-)
Pierwszy etap naszego pobytu w Polsce spędziliśmy w Krapkowicach na Dolnym Śląsku z rodziną Miśka. Grillowaliśmy spotykaliśmy się z Miśka kuzynami, których...jest trochę, a wszyscy niemalże w tym samym wieku (plus/minus 5 lat), biesiadowaliśmy, spędzaliśmy czas na działce i w ogrodzie, byliśmy na miejscowym basenie (szumnie nazwanym aquaparkiem), na plaży w Turawie pod Opolem i odbyliśmy krótki rejs po Odrze. A upały towarzyszyły nam iście afrykańskie :-)
Niewiele wiem o Krapkowicach. Nie ukrywam, że zanim poznałam Miśka nie miałam pojęcia, że takie miasteczko istnieje:-) W necie znalazłam informacje, iż historia miasta sięga XIII wieku. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od nazwiska Chrapek- dlatego też wcześniej nosiło nazwę Chrapkowice. Nazwa ewaluowała począwszy od Crapicz poprzez Crapkowitz i Krappitz by wreszcie pozostać przy Krapkowicach. Ze względu na położenie- zbiegające się zewsząd drogi oraz rzeka- Krapkowice były ważnym ośrodkiem handlowym. W starożytności przebiegał tędy szlak bursztynowy, łączący Cesarstwo Rzymskie z Morzem Bałtyckim.
W średniowieczu miasto otaczały mury obronne z czterema bramami. Istniał już również kościół i parafia. Prawa miejskie na prawie magdeburskim miasto uzyskało już w 1275r.z rąk księcia opolskiego Władysława.
Miasto kilkakrotnie zmieniało przynależność polityczną i administracyjną. Podlegało zwierzchnictwu czeskiemu, było pod władzą Habsburgów. W XVI wieku cesarz Ferdynand Habsburg oddał Krapkowice w dzierżawę Joachimowi Buchcie z Otmętu (obecnie dzielnica Krapkowic), a potem sprzedał hrabiemu Hansowi Joachimowi Von Redern i to ród Redernów doprowadził do rozbudowy miasta.
Krapkowice leżąc nad Odrą wielokrotnie były i nadal są narażone na powodzie. Wielkie szkody miasto poniosło podczas wielkiej powodzi w 1997r.
Co jeszcze mogę napisać o Krapkowicach???....To rodzinne miasto Miśka i wiem, że lubi tu wracać ;-)
Nie posiadam w swoich zbiorach zdjęć przedstawiających Krapkowice i okolice, posłuże się więc kilkoma, które znalazłam w necie.
Rynek w Krapkowicach. Źródło tutaj klik |
Fontanny na rynku w Krapkowicach. Źródło tutaj klik |
Plaża w Turawie (to miejsce jest oddalone od Krapkowic około 50 km, ale odwiedziliśmy je również podczas pobytu w Krapkowicach). Źródło tutaj klik |
Most na Odrze. Źródło tutaj klik |
Rejs po Odrze. Źródło- moje własne, własnoręcznie wykonane ;-) |
Przemierzyliśmy Polskę 600 km "po przekątnej" i już po... 12 godzinach jazdy (niestety w Polsce wschodniej autostrady, a nawet drogi szybkiego ruchu nie uraczysz ) znaleźliśmy się w moim mieście rodzinnym, którym jest Augustów (tak... tak..to ten Augustów od" Beaty z Albatrosa" i "Augustowskich nocy).
I w końcu mogłam się do mamy przytulić ;-)
Czas w Augustowie spędzaliśmy błogo i leniwie. Chadzaliśmy na spacery nad Kanał Augustowski i nad jezioro Necko, kąpaliśmy się na plaży miejskiej (Maleństwo zachwycone oczywiście) i na basenie, byliśmy w kinie na "Planecie Małp" 3D (polecam), jeździliśmy na krótkie wycieczki i w odwiedziny do rodziny. Kiedy słońce już zachodziło i upał stawał się możliwy do zniesienia, wylegaliśmy na balkon i rozmawialiśmy...To lubię :-)
Czy byliście kiedykolwiek w Augustowie?
Nie przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm lecz mówię z pełnym obiektywizmem: Augustów ładnym miastem jest :-) i powinniście je odwiedzić. Ja najbardziej lubię jesień w Augustowie, ale wiem, że Augustów jest najbardziej atrakcyjny latem właśnie.
W ciągu ostatnich 10 lat Augustów bardzo się zmienił, rozwinął, rozbudował, wyremontował. Niektórych miejsc wprost nie rozpoznaję...
I zdjęć miasta Augustowa również nie posiadam w swoich zbiorach :-( Jakoś nigdy nie było okazji...
Rynek Zygmunta Augusta. Źródło tutaj klik |
Fontanna. Rynek Zygmunta Augusta. Źródło tutaj klik |
Najważniejszym zabytkiem jest niewątpliwie Kanał Augustowski wybudowany w XIXw., a łączący dorzecza Wisły i Niemna.
W XIII wieku tereny dzisiejszego Augustowa zamieszkiwali Jaćwingowie, którzy w 1283r. zostali ostatecznie pokonani przez Krzyżaków. Po upadku Jaćwieży tereny te były zupełnie wyludnione i dopiero od 1422r. zaczęła się ponowna kolonizacja.
Legenda mówi, że Augustów był miejscem schadzek Króla Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłóną i podobno, aby upamiętnić te wydarzenia, postanowił on założyć tu miasto.
Augustów został założony w 1555r., a prawa miejskie otrzymał dwa lata później.
Kolumna Zygmuna Augusta w Parku w centrum Augustowa. Źródło tutaj klik |
Restauracja Albatros w której "podmiot liryczny" spotkał 7 dziewcząt w tym słynną Beatę (tyś jedyna). Źródło tutaj klik |
A powyżej piosneczka o Beacie k woli przypomnienia ;-)
Podczas potopu szwedzkiego Augustów został spalony przez Tatarów.
W 1795r. miasto zajęli Prusacy, a w latach 1807 i 1812 wojska napoleońskie. Podobno sam Napoleon Bonaparte zaszczycił Augustów swoją obecnością i nawet spędził tu jedną noc w drodze do Rosji. Budynek, w którym nocował nadal istnieje i jest najstarszym zachowanym budynkiem w mieście.
W okolicach Augustowa toczyły się walki podczas powstań zarówno listopadowego jak i styczniowego.
W 1899r. w związku z budową koszar carskich Augustów uzyskał połączenie kolejowe. Z tego okresu pochodzi wciąż istniejący stylowy dworzec, który niestety z roku na rok niszczeje coraz bardziej. Wielka szkoda :-(
Dworzec kolejowy. Źródło tutaj klik |
Plaża miejska. Zdjęcie moje. |
Łabędzie na jeziorze Białym. |
Misiek na śludzie w Paniewie- kawałek kanału augustowskiegi. Oba zdjęcia były zrobione 8 lat temu (wygrzebane gdzieś z zapomnianych zakątków laptopa) |
Aktualnie w miejscowości pozostała ich garstka. Jeden z nich to Pan Dżamil Gembicki, który jest przewodnikiem po meczecie w Kruszynianach. Jego opowieści przeplatanej legendami, dowcipami i interesującymi informacjami, dotyczącymi obyczajów i historii, słucha się z wielką przyjemnością. Więcej o Kruszynianach można znaleźć tutaj klik.
Drewniany meczet w Kruszynianach jest najstarszym meczetem tatarskim w Polsce i został zbudowany w XVIII wieku.
Meczet w Kruszynianach. Ujęcie z tej strony nie jest akurat zbyt efektowne, ale nie wiedzieć czemu tylko takie zrobiłam. |
Wnętrze meczetu i Pan Dżamil snujący swoją ciekawą opowieść |
Na dwóch zdjęciach powyżej cmentarz muzułmański (mizar) w Kruszynianach. |
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w urokliwym arboretum w Kopnej Górze niedaleko Supraśla. Można tu odnaleźć około 500 gatunków i odmian drzew i krzewów.
Chwila odpoczynku na ławeczce w cieniu drzewa. Ha ha ha a to wcale nie ja głowę złożyłam na ramieniu męża mego ;-) Pozdrawiam Cię Sis :-* |
...a tutaj ja tulę się z moją kochaną siostrzenicą :-* |
Pomnik i mauzoleum Powstańców Listopadowych w Kopnej Górze |
Monaster Zwiastowania Najświętszej Marii Panny w Supraślu. |
Czas z naszymi rodzinami upłynął jak z bicza strzelił i nawet nie zauważyliśmy kiedy przyszła chwila pożegnania. I smutno się zrobiło... I płakaliśmy i się przytulaliśmy...I trudno było się rozstać.
Do zobaczenia za rok (na Skype w każdej chwili of course ;-).
Pozdrawiam.
Hej! Opowieść o przybyciu do rodziny wprowadziła mnie nastrój nostalgii a mamie łza się w oku zakręciła. Opowieść iście piękna i niesamowite wspomnienia po pobycie zostały. Fotografie z wycieczek ożywiły wspomnienia i wprawiły w dobry nastrój (głowa na ramieniu MIśka):) Już za rok musimy to powtórzyć!!! Całuję i do zobaczenia.... Sis:))
OdpowiedzUsuńMyślałam Moja Droga Sis, że już zaprzestałaś czytać mojego bloga, ale na szczęście się pomyliłam;-) My również jeszcze wciąż wspominamy nasze wspólne wakacje. To był naprawdę cudowny czas...a w przyszłym roku będzie jeszcze lepszy :-))). Pozdrawiamy gorąco :-*
UsuńOh kochana, jakżebym mogła zaprzestać czytania tak ciekawego blogu??? Tym bardziej, że wiąże się on z moimi... naszymi cudownymi wspomnieniami. Czekamy na jeszcze lepsze, całuski :)*
UsuńOj tam, oj tam ;-)
UsuńOczywiście Och! :)))
OdpowiedzUsuń...nie tylko łza zakręciła mi się w oku ( po przeczytaniu wakacyjnych opowieści ), ale spłynęła po policzku... jedna i druga... Te chwile spędzone razem zawsze są wspaniałe, bo są "NASZE"... już za nimi tęsknię... ale czas nas dzieli... poczekam, bo warto... warto dla takich chwil żyć i potem mieć je w sercu i wracać do nich i znów tęsknić... Kocham te wspólne rozmowy, spacery, śpiewy i tańce... czasem i kłótnie - jak to w życiu :-)... Wszystko to przepełnione jest miłością... bo się kochamy, dzielimy radości i smutki, żyjemy dla siebie... KOCHAM WAS !!! Braciszku - Twoja siostra.
OdpowiedzUsuńOlu! Rozczuliłaś mnie swoim komentarzem...Dziękuję Ci za miłe słowa...
Usuńwww.youtube.com/watch?v=0SEg695ce3k
"To te chwile są z nami
OdpowiedzUsuńI nigdy nie zabierze nam już ich nikt
Nie zabierze nikt... la la la..."
Dziękuje za te CHWILE...
Siostra :-)
Tak, tak :-). Muszę Cię zmartwić Olu, ale Twój brat a małżonek mój zwany Miśkiem nie czyta mojego bloga a tym samym komentarzy :-( ...Pozdrawiam
Usuń